Co decyduje o różnicach indywidualnych w zakresie umiejętności radzenia sobie ze stresem?
Dlaczego w obliczu życiowych trudności niektórzy od razu poddają się, przejawiają rezygnację, a nawet popadają w depresję czy choroby psychosomatyczne, podczas gdy inni radzą sobie z podobnymi problemami, wyciągają wnioski z przykrych doświadczeń i końcowo traktują je jako jedne z wielu rozwojowych wyzwań? Odpowiedź na to pytanie od zawsze nurtowała psychologów, filozofów, lekarzy i w końcu zwykłych ludzi. Czy jest tak, że od początku jesteśmy skazani na bycie przygniatanym przez ciężkie doświadczenia? A może z sukcesem możemy nauczyć się odpowiedniego podejścia do takich przeżyć i metod radzenia sobie? I w końcu co wspólnego z tym wszystkim ma neurobiologia?
Istotą prawdziwego życia jest zmiana i wcale nie jest to pusty slogan powtarzany jak mantra przez niektórych psychologów czy trenerów rozwoju osobistego. Zdolność dostosowywania się do zmieniających się warunków jest najlepszym wyznacznikiem umiejętności radzenia sobie. Darwin uważał, że przetrwa nie najsilniejszy ani najbardziej inteligentny gatunek, ale ten, który posiada największą zdolność adaptacji do zmieniających się warunków (It is not the strongest of the species that survives, nor the most inteligent that survives. It is the one that is the most adaptable to change). Możemy się z nim zgadzać lub nie, ale ciężko nie przyznać mu racji co do tego, że właśnie dzięki zdolnościom adaptacyjnym możemy odnaleźć się w każdej sytuacji – potrafimy wtedy zmienić swoje podejście, sposób myślenia, a nawet poprzestawiać priorytety i przewartościować to, co do tej pory wyznaczało kierunek działań.
Silną pozycję we współczesnej psychologii odgrywa nurt badań zajmujących się zgłębianiem podstaw odporności psychicznej (ang. resilience). Co stanowi zatem jej neurobiologiczne podstawy?
Kora przedczołowa jest najmłodszym ewolucyjnie obszarem mózgu odpowiedzialnym za jego najbardziej „ludzkie” funkcje. Pełni rolę integracyjną dla informacji docierających z bardziej pierwotnych i emocjonalnych obszarów, narządów zmysłów oraz obu półkul. Integruje także nasze doświadczenia z przeszłości z teraźniejszością i antycypacjami dotyczącymi przyszłości. W zakres jej funkcji wchodzą także zadania takie jak planowanie, hamowanie niewłaściwych zachowań, dostosowywanie rodzaju działań do kontekstu oraz wiele innych. Neuronaukowcy uważają, że właśnie kora przedczołowa jest obszarem, którego niezawodne funkcjonowanie jest kluczowe dla odpornej osobowości. Pełni zadania służące regulacji zachowania i stabilizacji kondycji psychicznej. Pozwala „negocjować” interpretacje tego, co nas spotyka. Jest niezbędna dla hamowania przesadnych reakcji emocjonalnych, „wytwarzanych” przez starszy pod względem ewolucyjnym układ limbiczny.
Za odpowiedź stresową i związaną z nią reakcją „walcz lub uciekaj” (ang. fight or flight) odpowiada autonomiczna część obwodowego układu nerwowego. Układ współczulny pobudza organizm do walki, podczas gdy część przywspółczulna pozwala mu odzyskać homeostazę po wysiłku służącym obronie lub stawieniu czoła zagrażającej sytuacji. W nowej, stanowiącej wyzwanie lub zagrożenie sytuacji automatycznie aktywuje się współczulna część autonomicznego układu nerwowego – serce zaczyna bić szybciej, zwężają się naczynia krwionośne a źrenice się rozszerzają – wszystko to ma na celu pomoc w poradzeniu sobie z przeszkodą. Za pośrednictwem osi przysadka – podwzgórze -nadnercza wydzielany zaczyna być też podstawowy hormon stresu – kortyzol. Te działania mają oczywiście niepoddawaną dyskusji, przystosowawczą rolę . Problem zaczyna się natomiast wtedy, gdy współczulny układ nerwowy reaguje nieadekwatnie i zbyt często. Nieocenioną rolę odgrywa w tej sytuacji – wspomniana już wcześniej – kora przedczołowa. Analiza bodźca, w której udział bierze ten właśnie obszar kory służy zahamowaniu nieprzystosowawczej reakcji. Kora przedczołowa „przypomina” nam, że mimo trudnej sytuacji mamy jeszcze wiele możliwych rozwiązań i jesteśmy otoczeni życzliwymi osobami, na których pomoc możemy liczyć. Poskramia emocjonalne ośrodki mózgu, a zwłaszcza ciała migdałowate, których jednym z zadań jest uruchamianie reakcji lękowej . Jedną z zasad jej działania jest jednak to, że „włącza” się z lekkim opóźnieniem – na początku do działania przystępują ciała migdałowate, które funkcjonują w oparciu o emocje. Warto poczekać na moment, w którym informacje dotrą do kory przedczołowej i zostaną przeanalizowane poznawczo, a oceny staną się dzięki temu bardziej racjonalne. W sytuacji, która z początku wydaje się być „bez wyjścia” warto zatem poczekać, policzyć do dziesięciu i wziąć kilka głębokich oddechów – ten czas wystarczy, by późniejsze decyzje podejmować przy współpracy z płatami przedczołowymi. Wtedy na pewno będą lepsze!
Kora przedczołowa pozwala nam także regulować emocje. Z biologicznego punktu widzenia emocje to po prostu sygnały, które przyciągają naszą uwagę mówiąc „ popatrz, to jest ważne”. Gdy jesteśmy źli, zdenerwowani, oburzeni, zawiedzeni, ale także zadowoleni czy podekscytowani nasze ciało wysyła nam sygnał mobilizując do działania lub zachęcając do relaksu i odpoczynku. Emocje są nam niezbędne – to one stanowią o naszym człowieczeństwie. Sprawnie funkcjonujące kora przedczołowa wspiera zarówno w pełni świadome przeżywanie emocji, jak również ich niezakłócony przepływ. Nie pozwala im na zaleganie i wpływanie na niezależne od nich myśli i działania.
To, co nam się przytrafia z natury jest neutralne, a znaczenia nadajemy sami i jesteśmy odpowiedzialni za wynikające z nich skutki. Jest to oczywiście jedno z możliwych podejść, które zyskuje jednak coraz większe uznanie w coraz to szerszym gronie psychologów i terapeutów. Patrząc w ten sposób można zauważyć wiele możliwości terapeutycznych, które to podejście otwiera. Jednym z nich jest zmiana sposobu interpretacji zdarzeń - zamiast mówić „dlaczego ja?” można przecież powiedzieć „dlaczego właśnie nie ja?”. W naszym umyśle ciągle toczy się walka o nadanie wydarzeniom znaczeń. Wszelkiego rodzaju racjonalizacje, interpretacje i oceny biorą swój początek w procesach zachodzących w korze przedczołowej. To one pozwalają na końcu stwierdzić, że przykra sytuacja, która nas spotkała nie jest niczym wyjątkowym, ale czymś normalnym, z czym spotyka się większość ludzi na świecie.
Oksytocyna jest naturalnie występującym neurotransmiterem i hormonem. Odpowiada za poczucie bezpieczeństwa, zaufania i przywiązania. Badania wskazują na to, że jest uwalniana każdorazowo, kiedy tak właśnie się czujemy przebywając w towarzystwie osób, które darzymy ciepłymi uczuciami. Co więcej, okazuje się, że takie osoby wcale nie muszą być przy nas fizycznie obecne – wystarczy samo myślenie o nich lub przywoływanie wspomnień, a oksytocyna i tak jest wydzielana. Osłabia ona działanie kortyzolu, pozwala się uspokoić i wyciszyć. Fizyczne oznaki wsparcia, takie jak przytulenie czy złapanie za rękę jak najbardziej mają zatem naukowe potwierdzenie swojej skuteczności!
Do tematu radzenia sobie z trudnymi, a często wręcz traumatycznymi wydarzeniami ciężko podejść zamykając go w dość sztywne, naukowe ramy. Każdy człowiek inaczej odbiera rzeczywistość i przeżywa trudności bardzo osobiście, stosując własne sposoby radzenia sobie. Z całą pewnością właściwe funkcjonowanie obszarów kory przedczołowej może pomóc w procesie radzenia sobie i kształtowania odporności psychicznej. W tym kontekście uznanie mogą też zyskać różne programy terapeutyczne, których konstrukcja opiera się na tej wiedzy. Swoją drogą – to, że wsparcie innych osób i dobrze rozwinięte funkcje poznawcze pomagają w radzeniu sobie ze stresem nie jest dla większości zaskoczeniem – po raz kolejny więc nauka znajduje potwierdzenie dla tego, co ludzie stosują od zawsze.
Więcej informacji, a także przykłady ćwiczeń terapeutycznych można znaleźć w artykule:
Graham, L. (2010). The Neuroscience of Resilience. The Wise Brain Bulletin. News and Tools for Happiness, Love and Wisdom. Volume 4,6 (6/2010)
http://lindagraham-mft.net/pdf/WiseBrainBulletin-4-6.pdf
|
|
|
|