Gdyby powstał film na podstawie biografii Olivera Sacksa, mógłby się on zaczynać od sceny, w której młody, ciemnowłosy facet ubrany w skórzaną kurtkę i spodnie przemierza na motorze amerykańską Route 66. Kolejna scena mogłaby pokazywać tego samego mężczyznę wciągającego amfetaminę i pijącego na umór w klubie gejowskim. Kolejna – dystyngowanego starszego pana z gęstą brodą na tle licznych dyplomów i ogromnego regału z książkami, który wspomina swoją szaloną młodość. A to zaledwie kilka charakterystycznych scen, które mogłyby się złożyć na filmową opowieść o słynnym neurologu, stworzoną na podstawie autobiografii Olivera Sacksa
Stale w ruchu (
On the move).
Autor książki z dociekliwością badacza-przyrodnika i czasowym dystansem obserwatora opisuje swoje życie widziane i analizowane z perspektywy niemal 80-letniego człowieka. Tworzy zapis skrywanych przez lata emocji, a także podsumowuje swój barwny i niebanalny życiorys. Sacks opisuje go w porządku chronologicznym, nierzadko cytując obszerne fragmenty swoich dzienników z omawianych okresów. Rozpoczyna od szczęśliwego dzieciństwa spędzonego w Anglii oraz od charakterystyki rodziców: Samuela Sacksa i Muriel Landau, lekarza i wybitnej chirurg żydowskiego pochodzenia. Opowiada także o bracie chorym na schizofrenię, którego przypadek i nieprawidłowe leczenie bezpośrednio zainspirowały Sacksa do zajmowania się „myślącymi inaczej” (por. omówienie książki:
{{$HOME}}witaj-w-swiecie-myslacych-inaczej). Sacks wnikliwie opisuje emigrację z rodzinnej Anglii i pobyt w Stanach Zjednoczonych, które w końcu stały się jego drugą ojczyzną. Przypomina także kilka miesięcy, które spędził w izraelskim kibucu w celu wyleczenia się z depresji.
Stale w ruchu to także książka o wielu pasjach Sacksa, z których bodaj najbardziej zaskakującą były motocykle. Jednoślady towarzyszyły mu od pełnoletności przez większość życia. Ta pasja szczególnie rozwinęła się podczas pobytu przyszłego neurologa w San Francisco: samotne wypady do Doliny Śmierci i innych odludnych miejsc z stanie Kalifornia szybko stały się jego ulubioną formą spędzania weekendów. Na marginesie warto dodać, że chorobliwie nieśmiały Sacks był przez pewien czas mistrzem stanu w podnoszeniu ciężarów.
Sacks w
Stale w ruchu bez oporów i przesadnej skruchy opowiada o swojej skłonności do używek. Lekarz na początkowym etapie swojej praktyki lekarskiej rozpoczął swoją przygodę z narkotykami. Najbardziej przypadła mu do gustu amfetamina, która dodawała mu witalności i chęci do pracy, a także przełamywała wewnętrze zahamowania w kontaktach międzyludzkich. Te zaś, szczególnie w ich intymnym wydaniu, były jego słabą stroną od okresu dojrzewania i odkrycia swojej orientacji seksualnej. W swojej autobiografii autor
Przebudzeń otwarcie opowiada o swoim homoseksualizmie. Zaczyna od stwierdzenia, że domniemana orientacja nastoletniego syna stanowiła problem dla jego konserwatywnej matki („Żałuję, że cię w ogóle urodziłam”, s. 20), wychowanej w ortodoksyjnej Wielkiej Brytanii, gdzie jeszcze w latach 50. homoseksualizm traktowano jako przestępstwo kryminalne. Sacks dzieli się z czytelnikiem bardzo intymnymi chwilami ze swojego życia, m.in. pisze o swojej inicjacji seksualnej w Amsterdamie (s. 46-47), o platonicznych i nieodwzajemnionych miłościach, a także o relacjach z mężczyznami opartych jedynie na rozładowaniu popędów.
Opis studiów i kariery naukowej Sacksa wyłania się z książki jako ciąg trudnych wyborów pomieszanych z dozą szczęścia, a także dobrego wpływu inspirujących osób, które znalazły się w jego najbliższym otoczeniu. Spotkanie i wymiana listów z Aleksandrem Łurią utwierdziły Sacksa w przekonaniu, że analiza poszczególnych przypadków i eksponowanie ich złożoności jest w praktyce neurologa i psychiatry równie ważne, a być może nawet ważniejsze, niż podejście systemowe, oparte na dopasowaniu przypadłości do prototypowych przypadków z książek medycznych (por.
{{$HOME}}stanac-na-nogi). Z kolei prace Jerome’a Brunnera i Noama Chomsky’ego pozwoliły mu
myśleć o języku w kategoriach nie tylko lingwistycznych, lecz także społecznych (s. 343). Sacks wspomina, że lektury językoznawcze rozwinęły w nim szczególną wrażliwość na rozmaite sposoby werbalizacji myśli u pacjentów cierpiących na zaburzenia neurologiczne i psychiczne, którzy w odbiegający od normy sposób próbują nawiązać nić porozumienia ze światem i innymi ludźmi.
Sacks opisał w swoich licznych książkach odkrywanie indywidualności u ludzi chorych oraz przywracanie im podmiotowości i godności. W
Stale w ruchu neurolog podkreśla, że jego podejście do pacjentów znajduje swoje uzasadnienie w niektórych teoriach z dziedziny neurobiologii i genetyki:
Indywidualność jest w nas od samego początku głęboko zakorzeniona: na poziomie neuronów. (…) Gdyby chcieć sobie wyobrazić neuronową bazę takiej indywidualnej nauki można by ją przedstawić jako populację ruchów (i ich neuronalnych korelatów), które są wzmacniane i przykrawane przez doświadczenie (s. 468) – powtarza za autorem
Darwinizmu neuralnego Geraldem Edelmanem.
Dla mnie w każdym razie [tezy Edelmana]
pozostają najpotężniejszym i najbardziej zgrabnym wyjaśnieniem tego, jak my, ludzie, konstruujemy swoje jednostkowe jaźnie i podmioty (s. 469).
Zainteresowania Sacksa genetyką potęgował fakt, że Francis Crick, który wraz ze współpracownikami złamał kod genetyczny, był jego przyjacielem i wnikliwym krytykiem książek. Warto jednak zaznaczyć, że
Stale w ruchu to książka przede wszystkim autobiograficzna i próżno w niej szukać „twardej” wiedzy z dziedziny neuronauk jako głównego wątku. Badacz, jak sam przyznaje, przedstawia się w tej książce przede wszystkim jako osoba zmagająca się z kompulsją pisania:
Ta potrzeba myślenia na piśmie nie ogranicza się tylko do dzienników: zapiski pokrywają tyle strony kopert, menu restauracyjne, każdy kawałek papieru, który akurat znajduje się pod ręką. Bardzo często zapisuję też na skrawkach kolorowego papieru przeczytane frazy, które mi się spodobały. (…) Czy wychodzi mi to lepiej, czy gorzej, jestem urodzonym gawędziarzem. Przypuszczam, że potrzeba opowieści, narracji jest uniwersalną ludzką cechą, związaną w władzą mowy, samoświadomością i pamięcią autobiograficzną. Jeśli pisani idzie mi gładko, sprawia mi wielką przyjemność, radość trudną do porównania z czymkolwiek innym. (…) W trakcie swojego życia napisałem miliony słów, a przecież sam akt pisania w dalszym ciągu pozostaje równie niezwykły i ekscytujący jak wtedy, gdy po raz pierwszy się do niego brałem – przed niemal siedemdziesięcioma laty (s. 487-488).
Jako pisarz Sacks zadebiutował książką
Migrena w 1970, która zebrała dobre recenzje. Trzy lata później ukazały się słynne
Przebudzenia, które szybko przyniosły mu międzynarodową sławę i uznanie, a także doczekały się ekranizacji. Od tego momentu kariera zawodowa Sacksa nabrała tempa oraz dała okazję do zawarcia wielu znajomości z ważnymi osobistościami ze świata nauki i sztuki. Życie personalne Sacksa stanowiło rewers jego życia zawodowego. Badacz z własnego wyboru przez wiele lat nie związał się z nikim uczuciowo. W ósmej dekadzie życia został u niego wykryty nowotwór, pojawił się także silny ból spowodowany rwą kulszową. Nie brakuje jednak w tej opowieści optymistycznego zakończenia.
Stale w ruchu wieńczy wzmianka o spokojnej starości Sacksa u boku pisarza Billy’ego, którego autor omawianej książki poznał w 75. roku życia.
Cytaty pochodzą z książki: O. Sacks,
Stale w ruchu, tł. Jerzy Łoziński, Poznań 2016.
Aleksandra Berkieta