„Kruchy dom duszy” Jürgena Thorwalda to jedna z tych książek, które - początkowo zapowiadając się na suchą i faktograficzną historię, a ostatecznie okazują się wciągającą opowieścią, czytaną z zainteresowaniem, niczym najlepszy kryminał. Zaskakujące? Niekoniecznie – w końcu nie od dziś wiadomo, że najlepsze historie pisze samo życie.
Jürgen Thorwald to niemiecki pisarz i dziennikarz, który zasłynął dzięki historycznym książkom opisującym dzieje II wojny światowej. Jego drugą pasją była historia medycyny, której poświęcił wiele znakomitych publikacji. Tym razem zainteresował się neurochirurgią – narodzinami tej dziedziny i jej rozwojem. I muszę przyznać, że dopiero przeczytanie jego noty biograficznej przekonało mnie ostatecznie, że jednak nie był neurochirurgiem. Autor prowadzi bowiem wywód z dużą, zadziwiającą wręcz znajomością nie tylko historii zdarzeń, ale także wiedzy z zakresu neurobiologii, neuropsychologii, neurochirurgii (i wielu innych obszarów neuronauki). Z pewnością merytoryczna poprawność i walory edukacyjne są jednymi z zasadniczych zalet książki.
O czym dokładniej pisze Thorwald? Wypadałoby zacząć, że o historii neurochirurgii, która zaczęła się bardzo dawno temu. W tym przypadku jednak nie do końca tak było. Choć znane są przypadki starożytnych trepanacji czaszki, mózg przez wiele stuleci traktowany był z ogromnym lękiem i czcią. Nie było szaleńców, którzy odważyliby się wedrzeć do niego ze skalpelem w dłoni i namacalnie zmieniać cokolwiek w centrum fizycznych, psychicznych i duchowych przejawów życia. Osobną sprawą jest pozycja chirurgii pośród wszystkich gałęzi medycyny, która przez wiele lat była najniższa z możliwych. Historia neurochirurgii jest więc bogata i intensywna, acz stosunkowo krótka.
Autor prowadzi czytelnika przez całe spektrum wydarzeń z zakresu rozwoju chirurgii mózgu – począwszy od pierwszych pomysłów na to, by w ogóle „zajrzeć do czaszki”, przez przełomowe systemy umożliwiające diagnozę neurologicznych schorzeń, pierwsze operacje, niezliczoną ilość kontrowersyjnych eksperymentów na zwierzętach, po bardziej zaawansowane i zaplanowane badania oraz przykłady zabiegów o silnych już i niepodważalnych podstawach teoretycznych.
Zaryzykuję stwierdzenie, że „Kruchy dom duszy” to też intrygująca opowieść o ludziach. Autor w bardzo zindywidualizowany sposób opisuje kolejne osoby, których udział w stworzeniu podwalin współczesnej neurochirurgii był nieoceniony. Z dużą starannością przytacza szczegóły ich kształcenia, życia zawodowego, a nawet rodzinnego. Bardzo dba też o psychologiczną wiarygodność i należy przyznać, że pod jego piórem każdy z bohaterów staje się bardzo charakterystyczny. Zdecydowanie można zauważyć jednak coś, co dla wszystkich tych postaci jest punktem wspólnym – każda z nich jest ogromnie charyzmatyczna, odważna, a niekiedy wręcz bezczelnie śmiała. Chwilami można odnieść wrażenie, że pisarz gloryfikuje swoich bohaterów przypisując im okazałą listę zalet, a wady i przywary ostatecznie także uznając za pożądane cechy. Jednak biorąc pod uwagę ich zasługi być może wcale nie przesadza? Bo jak ostatecznie można pisać o osobach, które wzięły na siebie ryzyko zmierzenia się z czymś, co przez setki lat stanowiło temat tabu i było swego rodzaju medycznym sacrum, odnosząc w tej walce sukces?
Jürgen Thorwald nie ucieka w swojej książce od opowiedzenia o kontrowersjach i przedstawienia ciemnych stron nauki i medycyny. Wspomina o polemicznych i nie do końca etycznych badaniach na zwierzętach, a nawet ludziach. Jednocześnie umiejętnie wplata w opowieść wątki bardziej egzystencjalne skłaniające czytelnika do zadania sobie kluczowych pytań o istotę człowieczeństwa i relację tego, co biologiczne z tym, co psychiczne i duchowe. Pozostawia z przemyśleniami dotyczącymi tego na ile – jako ludzie – możemy ingerować w coś, co stanowi o naszej psychice, starając się leczyć ją za pomocą skalpela.
„Kruchy dom duszy” to książka, w której wiele osób jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Moim zdaniem, dla neuropsychologów – pozycja obowiązkowa!
|
|
|
|