"Please note, if there’s even a modest spike in the number of gay couples French–kissing in public over the next few days, you can hold me personally accountable for that. I did it intentionally.". Pisze autor - szef Cognition and Culture Institute na Uniwersytecie w Belfaście.
Skąd ten szalony pomysł? Wziął się on z badań nad nieświadomymi uprzedzeniami. Badacze z Harvardu opublikowali w czerwcowym numerze wyniki badań w których porównali świadomie wyrażane opinie na temat zachowań homoseksualnych z nieświadomymi uprzedzeniami, a konkretniej uczuciami obrzydzenia na widok całującej się pary dwóch mężczyzn.
Konstrukcja badania jest nadzwyczaj sprytna. Skorzystano tutaj z dobrze znanego "Efektu Knoba". Joshua Knobe w swoim pionierskim projekcie zbadał, czy osoby badane będą przypisywać intencjonalność osobie działającej w historyjce w zależności od tego, czy uznają dane zachowanie za moralnie dopuszczalne, czy nie. Badanym przedstawił historyjkę o menadżerze firmy, który przedstawia zarządowi pomysł biznesu, na którym firma zarobi mnóstwo pieniędzy. Różnica pomiędzy dwoma badanymi grupami polegała na tym, że w pierwszej jako "efekt uboczny" tego złotego interesu firma miałaby wyrządzić krzywdę środowisku naturalnemu, a w drugiej - przynieść mu korzyść. Po przedstawieniu historyjki badani byli pytani o to, czy sądzą, że działania menadżera były intencjonalne, czy nie - i jak możecie się domyślić, większość badanych wskazała na intencjonalność, gdy mowa była o niszczeniu środowiska, oraz na brak intencjonalności, gdy o ochronie środowiska. Wyniki tego prostego eksperymentu były tak silne, ze nie tylko dały badaczom do myślenia, ale przede wszystkim wyposażyły w ciekawy schemat badania nieświadomych uprzedzeń.
Wykorzystano go właśnie w harvardzkim badaniu. Zasada była podobna. Grupę 44 studentów podzielono losowo na dwie grupy, na których przeprowadzono ankietę, pytając m.in., czy ich zdaniem całowanie się publiczne dwóch mężczyzn jest w porządku (w drugiej grupie były lustrzane pytania dotyczące par heteroseksualnych). Jak można się spodziewać, w akademickim, libertyńskim środowisku w oświeconym kraju szanującym równość obywateli studenci odpowiadali, że oczywiście, jest to zupełnie OK. Potem jednak przedstawiono im historyjkę o reżyserze teledysku, którego najnowsze dzieło poskutkowało zwiększeniem ilości gejowskich (heteroseksualnych par w drugiej grupie) par całujących się publicznie i zapytano, czy reżyser ich zdaniem działał intencjonalnie. Możecie się domyśleć, że mimo wcześniejszych deklaracji tolerancji dla okazywania uczuć przez pary gejowskie, w pierwszej grupie badani wskazali na intencjonalność reżysera, a w drugiej nie.
To, co jednak czyni badanie jeszcze ciekawszym - jak donosi Scientific American - jest fakt, że badani, którzy na Skali Wrażliwości na Wstręt (Disgust Sensitivity Scale), która szacuje czyjąś wrażliwość na drażliwe bodźce takie jak rozkładające się zwłoki, fekalia etc, wypadli szczególnie wysoko (byli wyjątkowo wrażliwi), byli równie podatni na ocenianie działania reżysera jako szczególnie intencjonalnych. Można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że osoby bardziej wrażliwe na budzące obrzydzenie bodźce silniej reagują wstrętem na myśl o parze dwóch całujących się mężczyzn.
A skąd biorą się tego rodzaju nieuświadomione reakcje? Autorowi nasuwa się tutaj wyjaśnienie ewolucjonistyczne. Przypomina, że wstręt jest reakcją obronną na zachowania dotyczące kluczowych, "przeżyciowych" czynności - jedzenia, seksu, oraz kontaktu z substancjami grożącymi przenoszeniem chorób (jak rozkładające się mięso, czy fekalia). Jest też behawioralną reakcją na wszelką "inność", która związana jest z trzymaniem się swojego plemienia, grupy społecznej, rasy etc.
Cóż więc tolerancyjna Ameryka ma zrobić z taką zagwozdką? Otóż rozwiązanie jest proste - zdaje się, że wzorce tego, co "wstrętne" kształtowane są na podstawie ustalania tego, co znane i co "inne". Wystarczy więc zastosować tę samą "taktykę" jak ze zrównywaniem praw czarnoskórych amerykanów (łączone pary, w których jedna strona była biała, druga czarnoskóra także wywoływały jeszcze kilkadziesiąt lat temu reakcje wstrętu) - czyli eksponować tego rodzaju bodźce jako codzienne. Im więcej mamy z czymś kontaktu, tym mniej jest to "inne", tym mniej będzie wywoływało w nas nieświadomej reakcji wstrętu, tym bardziej nasze zewnętrzne przekonania będą spójne z wewnętrznymi preferencjami.
Autor artykułu konkluduje więc namową do par homoseksualnych: "So, hold your partner’s hand! Kiss him (or her)! We’ve got to put our love in people’s faces, not confine it to “the privacy of our own bedrooms.” That tradition of secrecy is precisely the problem. As long as we remain out of sight, we remain foreign—and thus likely to trigger disgust in the minds of those prone to hypervigilance
|
|
|
|