Terapia alemtuzumabem w postaci rzutowo-remisyjnej stwardnienia rozsianego wydaje się być skuteczna, a efekty długotrwałe – tak można w skrócie przedstawić wyniki dziesięcioletniej obserwacji zaprezentowane przez zespół badaczy na 32 Międzynarodowym Kongresie Neurologicznym ECTRIMS w Londynie.
O czym w ogóle mowa?
Stwardnienie rozsiane (SM, od łacińskiego Sclerosis Multiplex) zaliczamy do chorób z autoagresji. Oznacza to, że nasze własne limfocyty (czyli jeden z rodzajów komórek tworzących nasz układ odpornościowy) błędnie rozpoznają tkanki organizmu - w tym przypadku otoczkę mielinową neuronów - jako intruza, którego należy zniszczyć. Pozbawione mieliny komórki nerwowe nie są w stanie prawidłowo wykonywać swojej pracy i przewodzić impulsów, wynikiem czego są obserwowane u pacjentów objawy. Nie dziwi zatem, iż leki wpływające na układ odpornościowy przykuwają uwagę środowisk zajmujących się SM. Alemtuzumab nie jest tutaj pionierem – swoje miejsce w terapii SM odnalazły choćby działający immunomodulująco interferon beta lub stosowane w okresach zaostrzeń glikokortykosteroidy.
Alemtuzumab jest lekiem należącym do grupy przeciwciał monoklonalnych, o powinowactwie do glikoproteiny CD52, znajdującej się głównie na powierzchni limfocytów B oraz T. Innymi słowy jest to wytworzone metodami inżynierii genetycznej, „sztuczne” przeciwciało, zaprojektowane tak, by „rozpoznawało” znajdującą się na limfocytach glikoproteinę i łączyło się z nią, zapoczątkowując tym samym reakcje prowadzące do zniszczenia tak oflagowanej komórki limfocytu. Mniej „wadliwie działających” limfocytów, mniejsze atakowanie mieliny, mniej uszkodzeń w ośrodkowym układzie nerwowym. Alemtuzumab nie wyleczy pacjenta z SM - obecnie żaden ze stosowanych w terapii środków nie potrafi tego osiągnąć - jednak może znacznie zmniejszyć objawy choroby oraz kontrolować jej postępowanie.
Alemtuzumab jest już wykorzystywany w leczeniu innego schorzenia – przewlekłej białaczki limfocytowej. Prowadzone są również badania nad jego użytecznością w hamowaniu reakcji układu odpornościowego wobec obcych tkanek – w różnych dziedzinach transplantologii (Vélez-Echeverri 2016, Bhowmick 2016). Obecnie Alemtuzumab jest dopuszczony do użycia w terapii rzutowo-remisyjnej postaci stwardnienia rozsianego z cechami choroby aktywnej w ponad 50 krajach świata, w tym w krajach Unii Europejskiej - a zatem również w Polsce. Wcześniejsze badania (CARE-MS-I, CARE-MS-II) ukazały budzące nadzieję wyniki – Alemtuzumab okazał się skuteczniejszy w redukcji objawów klinicznych, zmniejszeniu aktywnych ognisk choroby widocznych w badaniu MRI oraz zapobieganiu utraty masy tkanki mózgowej niż interferon beta (Cohen, Coles 2012).
Nowe dane wykazują zaś trwałość efektów terapii.
Wspomniana już analiza, przeprowadzona przez Selmaja i współpracowników, oparła się na wynikach zebranych podczas trwającego trzy lata badaniu CAMMS223, jego dwuletniej kontynuacji oraz trwającego dalsze pięć lat okresu rozszerzenia próby CARE-MS (do którego włączeni zostali również pacjenci z badania CAMMS223 oraz jego kontynuacji). Łącznie dziesięcioletniej obserwacji poddanych zostało 57 pacjentów (z pierwotnej liczby 92, którzy zakończyli badanie CAMMS233 przyjmując Alemtuzumab).
Wyniki analizy są bardzo obiecujące.
Podstawę terapii stanowiły dwa kursy podania Alemtuzumabu, w rocznym odstępie czasowym. Po upływie kolejnych 12 miesięcy, pacjenci mogli dostać dodatkowy kurs leczenia w zależności od liczebności populacji limfocytów T. W dalszych częściach badania również możliwe było poddanie się dodatkowym cyklom terapii, jeśli od poprzedniego podania minął przynajmniej rok, a choroba wykazywała stan aktywności: pojawił się rzut lub określone zmiany w obrazie MRI (na przykład obecność ulegających wzmocnieniu gadolinem zmian w obrazie T1-zależnym).
Pod tymi kryteriami, 33% pacjentów wymagało zaledwie podstawowej terapii dwóch cykli wstrzyknięć Alemtuzumabu, zaś kolejnym 43% wystarczyły 3 kursy aby osiągnąć kontrolę postępu choroby przez cały badany okres.
Oznacza to, że kilka lat po zakończeniu ostatniego cyklu leczenia, u pacjentów tych dalej utrzymywał się zadowalający efekt terapii.
W ciągu dziesięciu lat obserwacji roczny wskaźnik rzutów SM pozostawał na stałym niskim poziomie. Zdecydowana większość pacjentów (78%) utrzymała podobny lub lepszy od wyjściowego poziom sprawności. Do kilku procent spadła liczba pacjentów, u których wykrywane są aktywne zmiany zapalne w OUN (widoczne jako gadolino-dodatnie zmiany w MRI), podczas gdy przed zastosowaniem leczenia zmiany te obecne były u wszystkich pacjentów (uczestnikami badania były osoby dotychczas nie poddane żadnemu leczeniu SM).
Samo trzyletnie badanie CAMMS223, będące randomizowaną, podwójnie ślepą próbą kliniczną drugiej fazy, mającą na celu porównać efekty leczenia Alemtuzumabem z interferonem beta, potwierdziło wyniki badań CARE-MS, dowodząc iż pacjenci poddani terapii z użyciem Alemtuzumabu prezentowali większą poprawę kliniczną (oraz silniejszą redukcję aktywnych zmian zapalnych w obrazach MRI), niż pacjenci leczeni za pomocą interferonu.
Do zaobserwowanych działań niepożądanych terapii Alemtuzumabem należały między innymi: infekcje, związane z obniżeniem odporności organizmu, nadczynność lub niedoczynność tarczycy oraz małopłytkowość immunologiczna. W czasie trwania badania doszło do pięciu poważnych incydentów, zaklasyfikowanych do 4 stopnia w skali ciężkości zdarzeń niepożądanych: u jednego pacjenta został zdiagnozowany czerniak o stopniu zaawansowania IIB, jeden pacjent rozwinął rozlane zapalenie otrzewnej, trzy pozostałe przypadki obejmowały istotną neutropenię. Najliczniejsze działania niepożądane powiązane były z iniekcją leku i obejmowały takie objawy jak wysypka, bóle głowy, gorączka czy świąd, zaś częstość ich występowania zmniejszała się wraz z kolejnymi dawkami.
Do tej pory w leczeniu kontrolującym postępy choroby, chorzy na SM zmuszeni byli do wielokrotnych wstrzykiwań leków przez cały okres leczenia. Możliwość zaproponowania pacjentom cierpiącym na rzutowo-remisyjną postać SM farmaceutyku, którego efekt utrzymywałby się długotrwale po zakończeniu cyklu iniekcji, jest dużym postępem w walce z chorobą. Mniejsza liczba wkłuć poprawi komfort życia pacjentów; brak potrzeby stałego przyjmowania leku jest też obiecującą propozycją w prowadzeniu terapii u pacjentek, które noszą się z myślą o założeniu bądź powiększeniu rodziny (a przypomnijmy, że szczyt rozpoznawalności SM przypada na 20-40 rok życia). Lek stanowi również dodatkowy arsenał w walce w przypadku pacjentów słabo odpowiadających na leczenie dostępnymi obecnie algorytmami. Dlatego na wyniki analizy, przeprowadzonej przez Selmaja i inn., z nadzieją patrzą nie tylko zajmujący się tematem lekarze, ale również sami pacjenci. W Polsce lek nie jest jeszcze objęty refundacją, ale rozmowy na temat wciągnięcia go na listę preparatów refundowanych w leczeniu SM zostały już rozpoczęte - 7 grudnia ubiegłego roku reprezentanci Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego spotkali się w tej sprawie z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia.
|
|
|
|